72 spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki - 27 paĽdziernika 2015 r.


„Weźmy się w garść - poprawmy krajobraz między Dnieprem a Dźwiną. Usypmy góry usypmy”

Świat zmienia się w tempie, którego nie da się już spowolnić. Zmiany klimatyczne, mentalne, społeczne cywilizacyjne prowadzą nieuchronnie do stanu, do którego człowiek albo się przyzwyczai albo zginie pod kołami pędzącego pociągu, jakim jest wypadkowa tych zmian. Już teraz znikają ludzie, którzy nie potrafią nadążyć. Znikają też miejsca, które były ostatnim bastionem swojskiej przeszłości. Tak właśnie z mapy i serc znika Polesie i jego historyczna odrębność, być może ostatni we wschodniej Europie tygiel kultur, narodów i języków. W blasku zachodzącego dla Polesia słońca kąpie się jeszcze Małgorzata Szejnert. W tomie „Usypać góry. Historie z Polesia” ujmuje ostatnie 150 lat życia Polesia - ujmuje wybiórczo, ale pomysłowo, wszak to zbiór reportaży, nie monografia krainy. Aż trudno uwierzyć, że na tak stosunkowo niewielkim obszarze geograficznym działo się tak wiele - na przemian dobrze i tragicznie. Jest w obrazie Polesia, jaki przedstawia Małgorzata Szejnert jakaś nostalgia i jakiś smutek, za tym, co bezpowrotnie zarosło na poleskich bagnach, co zburzono podczas wojen, które nie szczędziły nigdy Polesiu ciosów. Nie ma już tych pałaców, które ostatnia szlachta opuszczała w pośpiechu - zamiast nich łąki, niewielka kupka gruzu pod drzewem i pamięć nielicznych. Polesie istniało z naszej perspektywy niemal od zawsze, ale znika, staje się integralną częścią Białorusi, której władze nie mają zamiaru dbać o zachowanie jego tradycji, ba tępią tych, którzy o to zabiegają. Zanim Polesie zniknie, przeczytajmy reportaże Szejnert i spróbujmy zachować pamięć o tym, co ono kiedyś znaczyło, zanim bagna jego zupełnie zarosną.







powrót