66 spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki - 24 lutego 2015 r.


Z ciekawością czekałyśmy na filmową premierę „Ziarna Prawdy” - drugiej części kryminalnej trylogii przygód o prokuratorze Teodorze Szackim. Przypomnijmy - pierwsza z nich („Uwikłanie”), która była tematem dyskusji jednego z poprzednich spotkań DKK, została w koncertowy sposób spalona. Jacek Bromski przeniósł akcję z Warszawy do Krakowa, a w roli Szackiego obsadził... kobietę, wywracając tym samym całą koncepcję powieści do góry nogami. Tym razem, na szczęście, jest inaczej, bo „Ziarno Prawdy” Borysa Lankosza nie tylko umiejętnie oddaje klimat i treść swego książkowego odpowiednika, ale jest przy tym bardzo dobrym filmem. Jest inaczej, bo Miłoszewski postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, zastrzegając przy sprzedaży praw do swojej powieści, że chce być współautorem scenariusza. Tak też się stało - a scenariusz napisany do spółki Lankoszem, kunszt reżyserski tego ostatniego i wreszcie bardzo dobre aktorstwo niemal bezbłędnie dobranej obsady dały piorunujący efekt.

„Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego to nie tylko wciągający kryminał, ale także intrygująca powieść portretująca Sandomierz i jego mieszkańców oraz poruszająca niełatwą tematykę antysemityzmu, uprzedzeń, sztucznych podziałów na lepszych i gorszych, religijnych konfliktów czy polsko-żydowskich relacji. Autor nie stroni od wyciągania na wierzch historii, które niekoniecznie są naszą narodową chlubą. Udowadnia, że antysemickie poglądy są wciąż żywe, a dawne legendy nie całkiem zapomniane. Snuje wciągającą intrygę kryminalną, a jednocześnie dba o ciekawe tło, kreśli wiele interesujących charakterów i zagadnień.

Zygmunt Miłoszewski, laureat Nagrody Wielkiego Kalibru i Paszportu Polityki, jest świetnym obserwatorem, ma cięty język, duże poczucie humoru i zacięcie publicystyczne. Wszystko to doskonale widać w „Ziarnie prawdy” - powieści mrocznej, ale niepozbawionej ironii, opowiedzianej plastycznie, wiarygodnie, dopracowanej warsztatowo. Film trzyma w napięciu, zaskakuje, wciska w fotel i zostaje w głowie na długo po wyjściu z kina. Już czekamy na ekranizację „Gniewu” - ostatniej części trylogii.

Nie ukrywamy, że mamy słabość do powieści Zygmunta Miłoszewskiego. Mamy też nadzieję, że uda nam się spotkać z autorem i „na żywo” przedyskutować kwestię dotyczące jego pisarstwa, konstruowania fabuły i bohaterów. Bo robi to po mistrzowsku...

powrót