39 spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki - 24 kwietnia 2012r.

Zabawnie i wesoło toczyła się dyskusja na temat powieści „Nie, nie chcę się zapisać do klubu książki”. Powieść Virginii Ironside, zabawny dziennik kobiety u progu starości, to fantastyczny pomysł. Choć czuje się pewne zakłopotanie czytając, z jaką łatwością i dystansem autorka pisze o atakującej kolana osteoporozie, menopauzie i znajomych, którzy jak jesienne liście opadają z coraz bardziej gołych gałęzi... Jednak wśród ogólnego kultu młodości i panicznego strachu przed starością, w świecie, w którym każda kobieta zna znaczenie słowa „botoks” i myśli o zabiegu całkiem poważnie, tak spokojne opowiadanie o wiotczejącej skórze, plamach wątrobowych wykwitających na rękach i radości z informacji, że zostaje się babcią jest czymś pięknym i, spójrzmy prawdzie w oczy - potrzebnym.

Gdyby Bridget Jones postarzała się o kilkadziesiąt lat i dalej prowadziła swój dziennik, za nic w świecie nie dogadałaby się z Marie Sharp. Ta dziwna kobieta nie tylko świadomie wybrała staropanieństwo (i to jakie! w wieku sześćdziesięciu lat!), ale też cieszy się z bycia „starą” i wydaje się być całkiem niegłupia... W sposób żartobliwy, ale i dający do myślenia wyjaśnia, dlaczego nie chce wstąpić do klubu książki:

„- Wykluczone! - mówi Marie Sharp, kiedy znajoma proponuje jej zapisanie się do klubu książki po skończeniu sześćdziesięciu lat. - Członkowie klubu książki muszą przebrnąć przez „Mandolinę kapitana Corellego”, „Boga rzeczy małych” albo (jęk) „Księgarza z Kabulu”. Przypuszczalnie uważają, że czytając i analizując książki, utrzymują umysł na chodzie. Ale tak naprawdę albo ktoś ma umysł na chodzie, albo nie. Dyskutowanie o wydźwięku i kontekście książek czy o czym oni tam rozmawiają w klubach książki, nie poprawi osiągów mózgu, który wcześniej był zatarty. Po prostu nie chcę się zapisywać do klubu książki, żebym wciąż była młoda i pobudzona intelektualnie. Nie mam już ochoty być młoda i pobudzona intelektualnie. Tych seniorów, którzy w wieku osiemdziesięciu lat jadą na wyprawę rowerową do Mongolii albo w wieku dziewięćdziesięciu lat latają na paralotni, nie uważam za wspaniałe okazy starości, tylko za ludzi sfrustrowanych, którzy nie pogodzili się ze swoim wiekiem...”

„Nie, nie chcę się zapisać do świata książki” to w założeniu lektura lekka, ale niesie za sobą cenne przesłanie dla dzisiejszych kobiet. Nawet, jeśli trochę przygnębia, to jednak prowokuje do myślenia o życiu ze zdrowym dystansem. A tego nam dziś bardzo brakuje. Relaks w czystym wydaniu!!!

Na kolejne spotkanie DKK, tym razem z książką „Opowieść ojca. Przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu” Isaacsona Ruperta zapraszamy 29 maja 2012 roku.

powrót